Azaeir

brak zdjęcia

Serrit

brak zdjęcia

Radagast

brak zdjęcia

Caed

brak zdjęcia

Radagast

"Byliśmy przygotowani na nich, podzieliliśmy się tak aby na jednego przeciwnika przypadało dwóch naszych, ja oraz Ambion mieliśmy zaatakować ich maga, wiedzieliśmy że atakuje głównie lodem, nie wiedzieliśmy jednak że posiada wielofunkcyjną laskę i mimo że myśleliśmy że w bliskim dystansie nie będzie mógł nam nic zrobić przekonaliśmy się że jest inaczej, na początku użył ice spera który prawie mnie przebił, w ostatniej chwili udało mi się zrobić unik, strzeliłem do niego z kuszy wiedząc że od razu zasłoni się ścianą z ziemi l, chciałem to wykorzystać aby teleportować się na jego tyły, udało mi się, wbiłem mój miecz w jego plecy, jednak utknął w czymś twardym, wiedziałem że nie jest to ciało, trawiłem w lód który zamroził mój miecz a następnie rękę, musiałem odskoczyć do tyłu, w tym czasie Ambion stworzył wokół niego pnącza, rzuciłem w niego moim sztyletem a następnie polotem go liną która była do niego przywiązana, Ambion uderzył w niego swoim dwuręcznym mieczem, myśleliśmy że to już koniec, okazało, załamaliśmy się gdy okazało się że to tylko jego klon. Oczekiwaliśmy aż pokaże się jego prawdziwa postać, w tym momencie z ziemi wynurzył się wodny golem który od razu uderzył we mnie, jego ręka złapała mnie, uderzyła w ścianę a następnie zamroziła się, potrzebowałem dłuższej chwili aby się wydostać, widziałem jak Ambion go atakuje mocą ognia, udawało mu się niszczyć wodę, jednak w jej miejscu od razu pojawiała się ziemia, po kilku sekundach wodny golem zmienił się w skalnego golema, byłem już bliski wydostania się gdy zobaczyłem że mój przyjaciel został przebyty błyskawicą, dostał w serce, wiedziałem że jeżeli szybko mu nie pomogę umrze, użyłem mojej tajemnej taktyki, z moje ciało wybuchło, byłem wolny i niewidzialny, pobiegłem do Ambiona okazało się że rana nie jest śmiertelna, będąc nadal nie widzialny ruszyłem na tego zasranego maga, walczyłem ostatkiem sił jednak nadal miałem nadzieję, nagle nie stąd nie zowąd rozpętała się zamieć, nie przejmowałem się nią do czasu gdy poczułem że zamraża mnie. Gdy próbowałem uciec było już za późno, nie mogłem się ruszyć, zamieć ustała, zobaczyłem pozbawioną wyrazu twarz maga który rzucił swoją łaską w powietrze po czym uderzył mnie wielkim kamieniem. Uderzenie pozbawiło mnie ręki a ja sam leciałem z dużą prędkością, na szczęście nie trafiłem w nic twardego i wychamowałem prędkość. Gdy byłem już na nogach zobaczyłem że łaską która mag wyrzucił w górkę spada, jednak nie w całości, w kilku ostrych kawałkach które wbiły się a mojego przyjaciela Wiedziałem że jego już nie uratuję, bałem się że sam nie będę potrafił uciec, jednak w tym momencie złapał mnie Kano na swoim przyśpieszeniu, dowiedziałem się od niego że nie tylko my dostaliśmy wypierdol i musimy uciekać. Tego dnia straciłem przyjaciela, jednak kiedyś przygotuje się na tyle żeby go pomścić"

"Widziałem go gdy szedł wolnym krokiem, twarz miał zasłoniętą kapturem jednak udało mi się dostrzec jego pozbawioną wyrazu twarz. Ku mojemu zaskoczeniu udał się do karczmy gdzie czeły na niego 3 osoby (Radagast nie zawsze jest punktualny). Zdziwiłem się jeszcze bardziej gdy widząc ich uśmiechnął się i od razu zamówił piwo. Jednak gdy tylko się z nimi rozstał powróciła jego stara twarz, i ponownie wyglądał jak ktoś kto nie ma ochoty przebywać wśród ludzi"

Ekwipunek

Wyposażenie

Magia

Skille